Złodziej czasu - Terry Pratchett
Skradzione godziny Recenzja książki Złodziej czasu (Terry Pratchett) Ocena: 8/10 Odczucia: 9/10 Tak oto padłem ofiara kradzieży. Wziąłem do ręki kolejną książkę Terrego i czas znikł jak zaczarowany. Dobrze, że książka wyjaśnia dokładnie jak to się dzieje, że czas znika. Człowiek przestaje żyć w błogiej nieświadomości. Chociaż z drugiej strony może ta nieświadomość nie jest taka zła… Książka jest naprawdę dobra: dowcipna, inteligentna, zaskakująca. Spotkamy na jej stronach jeźdźców apokalipsy (w tym również tego piątego, o którym się zwykle zapomina), niesławnych Audytorów (w całkiem sporej ilości), tudzież Czas (tą Czas, albowiem Czas jest kobietą, gdyby ktoś nie wiedział) oraz, last but not least, Lobsanga *). Jak zwykle mamy wiele odniesień do świata współczesnego i popkultury. Pastisz mitu wschodnich sztuk walki i Pierwsza Zasada dotycząca niepozornych staruszków to hit. Akcja książki kręci się wokół budowy zegara absolutnego, który zatrzyma czas i knowań Audytorów (wyjątkowo mało kreatywnych istot). Okazuje się, że woda wlana do dzbana nie do końca jest już tą samą wodą. Dotyczy to audytorów, którzy stają się ludzcy w … ciekawy sposób. Terry Pratchett świetnie uchwycił te przejawy świeżo uzyskanego człowieczeństwa u istot absolutnych. Wyekstrahował i rozłożył na części pierwsze idee postrzegania ciała, zmysłów, uczuć, tożsamości i zmusza nas do ich analizowania razem z obdarzonymi nimi na prędce Audytorami. Myślę, że to najciekawszy aspekt tej książki. Oczywiście akcja skrzy się od pomysłów i humoru, ale sprawa Audytorów wydaje mi się najgłębszym dnem tej powieści - dnem głębokim i inteligentnym. Należy zauważyć przy tym, że nie bez znaczenia jest tu czekolada;) Książkę polecam szczerze zarówno osobom znając już książki Terrego Pratchetta (które wiedzą już trochę czego się spodziewać) jak i tym, które się ze Światem Dysku jeszcze nie zetknęły. Pamiętajcie tylko, że jest drugie dno… i że ktoś okradnie Was z kilku godzin czasu. A-- *) postać o tym imieniu powraca w najnowszej serii TP o Długiej Ziemi, jako inkarnacja tybetańskiego reinkarnacja tybetańskiego mechanika motocyklowego w AI **) **) wyjaśnić wypada, że AI to nie „Artifical Insemination” jak podaje mój stary słownik Webstera, ale „Artifical Inteligention”. Nie znającym angielskiego wyjaśniam, że to nie jest to samo!