Kot w stanie czystym - Terry Pratchett, Gray Jolliffe
Typrzekletysierściuchu! O kocie esencjonalnym. Kotki, koteczki, kiciusie, mruczusie, kiciuciniusie, mnruczunisisiusie... STOP! O czym my tu mówimy? Przeciez nie o jakichśtam mruczcusiach, ale o Prawdziwych Kotach, o kotach, których imię brzmi Jacipokażęnicponiu, Typrzekletysierściuchu lub Wynochazmoichgrządek. Mówimy tu i istotah, które przekonały ludzi do tego, że płacą im za opieke tym, że jest im miło. Oczywiście chodzi o koty, że jest im miło. Człowiek stara się dogodzić kotu i kot mu się odwdzięcza tym, że kotu jest miło. Genialne... Autor na 100 stronach tej niewielkiej książeczki przekazuje swoje kocie obserwacje. Pisze o kotach w róznych sytuacjach życiowych, o ich niezależności i wolnomyślicielstwie i o tym, że ludzie mają zwyczajnie hopla na ich punkcie i że nic się na to nie poradzie. Błyskotliwy dowcip Pratchetta w połączeniu z symaptycznymi ilustracjami dają inteligentną i ironiczną mieszankę humorystycznie wybuchową. Pratchett w swojej najlepszej formie, pełen złośliwości, trafnych obserwacji i humorystycznych dygresji. To nie Świat Dysku (tu mówimy o kotach - Prawdziwych Kotach), ale to w niczym nie przeszkadza, bo to ten sam Pratchett - dowcipny inteligentny obserwator i prześmiewca rzeczywistości.