Taśma klejąca działa niemalże w próżni. Taśma klejąca działa wszędzie. Taśma klejąca jest magiczna i powinna być czczona.
Miłość piękna, pełna czułości, romantyczna i wzniosła skontrastowana z radziecką swołoczą azjatycką co pali, gwałci i morduje. Wspomnienia dziecinnie naiwne i niewinne leczone powojennym panowaniem proletariatu. To wszystko na tle historii Kaszub i rodzimej tradycji, napisane pięknym językiem. No i to jest jedyne co w tej książce mi się podoba - język. Nie żeby historia była nieciekawa, ale ja mam juz dość słuchania, czytania, oglądania radzieckich zbrodni i podłości. Ja już wiem, że to słowianie o mentalności azjatyckiej, co szacunku nie maja do niczego i wszystko zeszmacą, co chętnie i radośnie udowadniali niejednokrotnie. To książka nie dla mnie, choć niewątpliwie boleśnie... piękna...
Konflikty w miejscu pracy są przyczyną tylko 6 procent samobójstw, ale za to wyrządzają olbrzymie szkody gospodarcze i społeczne.
Po pierwsze, to książka jest z roku 1969, więc te 6% to dzisiaj są już zapewne mocno nieaktualne, ale chyba nie chcę wiedzieć ile to procent dzisiaj w dobie ścigających się szczurów.
Po drugie, to nie bardzo podoba mi się ton tej wypowiedzi, ale czego tu oczekiwać - głęboki PRL...
A na plus? Na plus ilustracje Szymona Kobylińskiego!
Komiks stary już (choć wydanie nowe), ale nadal cieszy. Przedstawione realia PRL są takie jakie były - normalne. Normalne? Tak, normalne. Żyło się. Były bzdury, były idiotyzmy, władza ludu pracującego i panowanie fachowców, którzy żyli jak pączki w maśle na swoich wiecznych fuchach.... Ale przecież żyło się i w tych komiksach jest to właśnie życie, naiwne z punktu widzenia ośmio czy dziesięciolatka, pełne wyzwań, poznawania świata, beztroskich psot i radości.
Do kompletu mamy ciekawy wywiad z Szarlotą Pawel, która okazuje się mocno stojącą na ziemi i konkretną kobietą.
Dzięki Ci Ongrysie za to wydanie zbiorcze przygód Kubusia Piekielnego:)
Fajnie się czyta, lekko, przyjemnie, ale ta książka to po prostu trochę dłuższy wywiad z liderem K.M.N. plus kilka skryptów co bardziej znanych skeczy. Górski okazuje się jako zdolnym i pracowitym, a w dodatku fajnym facetem. Z pewnością nie żadnym zarozumiałym gwiazdorem. Poznajemy historie z jego życia - nie nazbyt awanturniczego, ale i nie całkiem zwykłego, poznajemy źródła jego inspiracji, poznajemy kilka jego opinii o innych i opinii innych o nim, ale...
Nie wiem czego oczekiwałem, ale odczuwam niedosyt. Brak mi w tej książce innej jakości poza to, co jestem w stanie usłyszeć i przeczytać w mediach. O, już wiem, czego oczekiwałem i jak dotąd nie znalazłem - twórczości.
Jest to jednak nieledwie połowa książki, a zamierzam przeczytać do końca, bo jestem wziętym idolem K.M.N.;)
I mimo, że ich lubię, to im nie daruję że wywalili Pakosę;)
Terry Pratchett odszedł i chciałbym napisać coś o jego twórczości, która była (i jest) dla mnie ważna. Świat Dysku niósł wiele przesłań i mądrości, które zostaną z nami kiedy TP już nie ma. Swoją drogą ciekawe, jak ten zawołany ateista czuje się tam, po drugiej stronie:) TP odszedł, ale Świat Dysku pozostaje z nami jako odbicie naszego własnego świata i niekoniecznie jest to odbicie w krzywym zwierciadle. W Świecie Dysku możemy zobaczyć jacy my ludzie jesteśmy naprawdę: nietolerancyjni, wyrachowani, chciwi, małostkowi... Fantastyczny, pełen humoru sztafarz usypiał czujność i pozwalał przemycić wiele do głowy czytelnika. Pokazywał nasze przywary i dawał nadzieję pokazując, że są jednak wśród nas tacy, którzy sprawiają, że ten świat staje się lepszy, mądrzejszy, świadomy. Taki był TP. Sprawiał że świat stawał się lepszy. Po prostu.
Jakkolwiek powieściowe Metro bardzo mnie zniechęciło do Glukhovskiego (wtórność, komercja, brak świeżych pomysłów, odgrzewanie starych kotletów i akcja jak scenariusz do gry komputerowej, fuj...) ,to jestem zadowolony, że sięgnąłem do jego opowiadań. Dowcipna inteligentna satyra. Oryginalności tu nie za wiele, ale zgrabnie napisane i dowcipnie spuentowane. Zdecydowanie polecam.
No i dzięki tym opowiadaniom postanowiłem raz jeszcze sięgnąć do Glukchovskiego i przeczytać jego Futu.re z nadzieją, że dojrzał wreszcie do pisarstwa powieściowego.
- No tak, bierzemy najtańszą, i co z tego? To znaczy, że można nam wciskać jakąś lewiznę? Specjalnie wziąłem od razu drugą butelkę - niech sobie nie myśli, że jesteśmy ograniczeni finansowo.
- Dumny z ciebie człowiek, Ilicz - skinął mu głową Sławik, rozklejając spierzchnięte usta. - I dalekowzroczny. Może pójdziemy od razu kupić parówki?